„Jedynym dobrem, jakie Pan Bóg sprawiedliwie podzielił, jest rozum – gdyż nikt się nie uskarża na jego brak!”
Sprawiedliwość to wielowymiarowe i abstrakcyjne pojęcie odnoszące się do wartości. Nie jest to jednak wartość w pełni obiektywna. Odnosi się ona do oczekiwanego stanu zaspokojenia własnych potrzeb. Jest więc pojęciem związanym ze stanem postrzegania i zaspokojenia własnych potrzeb, ale nie tylko. Druga strona poczucia sprawiedliwości jest bardziej mierzalna. Odnosi się do obiektywnej ilości zasobów, jakimi dysponuje jednostka dla zaspokojenia własnych potrzeb – nie względem własnych oczekiwań, a względem biologicznie i społecznie uzasadnionych potrzeb. Tak więc na poczucie sprawiedliwości wpływ ma zarówno ambicja jednostki, jak i faktyczny dostęp do zasobów służących zaspokajaniu tych potrzeb. Wiąże się więc z pewnym stanem umysłu, w którym oczekiwania są porównywane do możliwości ich zaspokojenia.
Pojęcie sprawiedliwości jest często używane w wielu innych szczegółowych kontekstach, jak: równość, wynagrodzenie za zasługi, kara za przewinienie czy przestrzeganie reguł gry w sytuacjach społecznych, między innymi w grze o zasoby – np. w procesie sądowym. Każdy z wymienionych obszarów użycia pojęcia sprawiedliwości da się jednak zredukować do zdefiniowanej na wstępie sprawiedliwości, rozumianej jako poczucie zaspokojenia potrzeb emocjonalnych lub fizycznych.
Człowiek definiuje również sprawiedliwość w kontekście transcendentnym, filozoficznym i metafizycznym. Wynika to z głęboko osadzonej w psychice ludzkiej moralności, stanowiącej naturalny, intuicyjny mechanizm pomiaru dóbr – do tego stopnia, że sprawiedliwość jako wartość oczekiwana podnoszona jest do najwyższej rangi.
W pewnym zakresie pojęcie sprawiedliwości nakłada się na pojęcie szczęścia. Jednak o ile pojęcie szczęścia dotyczy bardziej emocji i stanu długookresowego zadowolenia, to sprawiedliwość oscyluje bliżej sfery transakcyjnej i materialnej. Jedno i drugie pojęcie ma jednak wspólny mianownik – „zaspokojenie potrzeb”.
W tym miejscu naszych rozważań o sprawiedliwości należy porzucić wątki dotyczące wewnętrznych oczekiwań jednostki (przyjdzie na to czas) oraz transcendencji i mistyki, które są osobistą sprawą każdego z ludzi, a skupić się na fizycznej i materialnej części zjawiska definiowanego jako sprawiedliwość.
W twardej rzeczywistości materialnej sprawiedliwość i równość nie istnieją. Każdy, kto oczekuje, że tak się stanie, przegra z naturą – wcześniej czy później. Różnice i niesymetryczny podział dóbr są niezmiennymi prawami przyrody, z którymi wola ludzka niewiele może uczynić. Nie twórzmy sobie zatem systemów utopijnych, które jeszcze bardziej pogrążają człowieka.
Zapewne wielu podniesie teraz krzyk, że obniżam prawa człowieka i regulacje społeczne do poziomu dzikiej populacji zwierząt. Otóż – jest jeszcze gorzej. Ludzie żyją w znacznie mniej sprawiedliwym systemie regulacji niż zwierzęta. W populacjach naturalnych, w zakresie podziału dóbr, powszechna jest „zasada Pareto”. Obserwując naturalną dystrybucję dóbr w przyrodzie, można zauważyć, że ok. 20% osobników wykorzystuje 80% zasobów, a pozostałe 80% osobników ma do podziału tylko pozostałe 20%. Wystarczy spojrzeć na las, w którym dorosłe drzewa wykorzystują większość światła, a pozostałe są ograniczane w rozwoju z powodu limitu tego zasobu. Niesprawiedliwe z punktu widzenia człowieka, prawda?
Ale co powiesz, gdy okaże się, że w globalnej populacji ludzkiej mniej niż 10% osobników posiada więcej niż 80% zasobów? W lokalnych społecznościach te dysproporcje bywają jeszcze większe. Osiem najbogatszych osób na świecie ma tyle samo majątku, co najbiedniejsza połowa ludzkości. Gdybyśmy przywrócili reguły obowiązujące w dżungli, społeczeństwo byłoby bardziej sprawiedliwe. Krótko mówiąc – różnice między najbogatszym a najbiedniejszym lwem na sawannie są o rzędy wielkości mniejsze niż między najbogatszym a najbiedniejszym człowiekiem.
W percepcji ludzkiej – ale i nie tylko – nierówne obdarzenie przez naturę może być traktowane jako niesprawiedliwość. Populacja ludzka posiada gigantyczną zmienność genetyczną. Zmniejszona presja selekcyjna spowodowała zachowanie w populacji wielu nieoptymalnych cech, które w warunkach dzikich zostałyby unicestwione. Generalnie, duża zmienność genetyczna jest biologiczną wartością – pozwala przechować przepis na przetrwanie i odporność na zmieniające się okoliczności przyrody. Chcę tu powiedzieć, że oprócz faktycznych defektów genetycznych powodujących choroby, nie ma jednoznacznie i uniwersalnie złych lub dobrych genów – są tylko mniej lub bardziej odpowiednie w konkretnych „zastosowaniach”. To, co jednak dobre dla ogółu i populacji, nie zawsze jest dobre dla jednostki. Ktoś, kto jest nosicielem genów powodujących, że jego aparycja nie jest w danych warunkach i kulturze doceniana, ma prawo czuć się pokrzywdzonym przez los. Może to odczuwać jako niesprawiedliwość, próbując kompensować sobie odczuwaną stratę na innych polach. Przykładem są różne formy walki o równouprawnienie. Nie będę wymieniał, jakie. Wszystkie one są przejawem braku zgody na otrzymaną w wyniku losowania pulę genów, determinującą późniejszą tożsamość osoby. Do tego należy dołożyć wszelkie uwarunkowania cywilizacyjne, szpecące istoty ludzkie. I w tym obszarze poczucia sprawiedliwości dzikie populacje zwierząt są doskonalsze niż populacja ludzka. Różnica między najładniejszą na stepie gazelą a tą najbrzydszą jest niemal niezauważalna. Aby ocenić, jak to jest w populacji ludzkiej, wystarczy wybrać się na dowolną plażę w tzw. krajach wysoko rozwiniętych.
Sprawiedliwość jest oczekiwanym społecznie stanem przez gorzej sytuowanych lub przegrywających rywalizację. Nie jest natomiast dążeniem osób dominujących, gdyż oznacza dla nich stratę. Powstaje więc społeczny paradoks, w którym ci, którzy mają narzędzia tworzenia sprawiedliwości, nie są nią zainteresowani. Ci dobrze sytuowani wyłącznie głoszą poglądy tworzenia sprawiedliwości, a w gruncie rzeczy działają w kierunku utrzymania status quo i swoich przywilejów, a nawet wzmacniania dominacji. Ten mechanizm powoduje, że bogatsi stają się jeszcze bogatsi, a biedni – jeszcze biedniejsi. Jest to eskalacyjny mechanizm „sprzężenia zwrotnego dodatniego”, który dereguluje społeczeństwo. Gdy przyjrzymy się organizmom żywym to ich wewnętrzne procesy utrzymujące przy życiu są regulowane „sprzężeniem zwrotnym ujemnym”. Tylko przy takich regulacjach organizm zachowuje stan stanie równowagi zwany potocznie zdrowiem. Zatem w „organizmie społeczeństwa ludzkiego” mechanizm sprawiedliwości jest z gruntu oparty o nieprawidłowy wzorzec i zawsze prowadzi do wynaturzenia a następnie do katastrofy. Rozładowanie takiej skumulowanej niesprawiedliwości odbywa się co kilkadziesiąt lub kilkaset lat poprzez wojny i rewolucje. Jesteśmy już właśnie w toku takiego kolejnego rozładowania, gdzie nowy ciężko pracujący świat, sprzeciwił się wyzyskowi kapitalizmu finansowego.
Co więc zrobić, aby zachować elementarną sprawiedliwość w społeczeństwach ludzkich, a zatem unikać gwałtownych wojen i rewolucji? Sprawa teoretycznie jest dość prosta, praktycznie bardzo trudna do przeprowadzenia. Oto przykłady tego co można robić:
- Przywrócić naturalną zasadę podziału dóbr 20/80.
- Wprowadzić zasadę „Nic za darmo”. Na wszystko trzeba sobie zasłużyć lub odwzajemnić co się otrzymało – na szacunek w społeczeństwie również należy sobie zasłużyć.
- Wprowadzić limit bogacenia się, a w szczególności limit próżniaczej konsumpcji. Powinien on dotyczyć oczywiście najbogatszych, dla których konsumpcja oznacza jeszcze większe wynaturzenie.
- Odejść od fałszywej ideologii równości. Ludzie nie byli i nie są i nie będą sobie równi pod wieloma względami. Nawet w społeczeństwie zbudowanym inżynierią genetyczną na wzór społeczeństwa mrówczego będą funkcjonować kasty, w ramach których i tak będzie funkcjonował podziały ról społecznych i nierówność.
- Ograniczyć sprawczość i wpływ na społeczeństwo osób skrajnych: skrajnie chciwych, pragnących władzy dla samej władzy, destrukcyjnych z natury i gruntownie przeciwnych sprawiedliwości.
Głosić łatwo, wprowadzić trudno. Ale najpierw warto wiedzieć i rozumieć aby nie ulegać fałszywym teoriom i manipulacji.