Altruizm uchodzi za jedną z fundamentalnych wartości szlachetnych. Nazwanie kogoś altruistą to zwykle komplement. Zarówno dobrzy, jak i źli ludzie kochają altruistów. Ci pierwsi – dlatego że znajdują w nich osoby myślące podobnie do siebie; ci drudzy – ponieważ mogą ich bezczelnie wykorzystywać i manipulować nimi. Dla jednych i drugich altruista jest istotą bezpieczną. Gdzie więc kończy się altruizm, a zaczyna naiwność? Czy altruista ma łatwo w życiu i czy jego poświęcenie zostaje nagrodzone? A może altruiści kończą w ponurej, depresyjnej frustracji z poczuciem krzywdy i niesprawiedliwości?
Czy altruizm to postawa życiowa charakterystyczna dla określonego typu osobowości, czy też są to niezależne akty dobra, wyświadczane w odpowiedzi na potrzeby chwili przez osoby, które raz zachowują się altruistycznie, a innym razem – wręcz przeciwnie? Czy altruizm może być narzędziem manipulacji i czynienia zła?
Pojawia się wiele pytań bez łatwych odpowiedzi.
Może na początek zdefiniujmy altruizm.
Ludzie są uwikłani w sprzeczność dążeń i oczekiwań
Istota ludzka z natury została uwikłana w nierozwiązywalny konflikt wewnętrzny. Realizując swoje życie i program genetyczny, musi dążyć do dwóch głównych celów przetrwaniowych oraz kilku celów pomocniczych. Toczy niejako wojnę z siłami przyrody o przetrwanie, ale najintensywniejszą i najbardziej znaczącą walkę prowadzi z innymi ludźmi. Oczywiście, czasami ta „wojna” przybiera łagodniejszą formę – konkurencji – ale poziom rywalizacji istnieje zawsze i zmienia się jedynie jego intensywność.
Główne cele przetrwaniowe to: zapewnienie homeostazy (równowagi metabolicznej) organizmu oraz reprodukcja (rozmnażanie). Kto nie potrafi ich osiągnąć, ten nie przetrwa, a jego geny znikają bezpowrotnie w bezkresie wszechświata. Żyją więc tylko ci, którzy potrafią przetrwać – i często mają z tego powodu motywującą satysfakcję. Przetrwanie nie wymaga, aby metody jego osiągania były moralne, sprawiedliwe czy nawet uświadomione. Przeciwnie – natura nagradza również to, co my, ludzie, nazywamy złem. Gdyby zło było nieopłacalne dla sprawcy, prawdopodobnie nigdy by się nie pojawiło.
Warto również wspomnieć o celach pomocniczych, gdyż są one bliższe naszej intuicji. Ludzie walczą o władzę nad innymi – zapewniającą sprawczość; o pozycję w hierarchii społecznej i uznanie – dające priorytetowy dostęp do dóbr; o majątek – stanowiący zabezpieczenie potrzeb; wreszcie – o najlepszych partnerów życiowych, z którymi mogą połączyć swoje geny i osiągnąć największe zaspokojenie emocjonalne. Cele te są jak najbardziej egoistyczne, samolubne i nagradzane przez naturę. Stanowią fundament fizycznego, a zatem zwierzęcego przetrwania. Każdy, kto żyje, zawdzięcza to przodkom, którzy działali zgodnie z tymi zasadami, i sam – w pewnym zakresie – również musi się tak zachowywać. Ale to tylko jedna strona ludzkiej natury – ta wymuszona przez konkurencję o zasoby.
Druga część ludzkiej natury – związana m.in. z altruizmem – także wynika z celów przetrwania. Nie ma w niej elementu mistycznego poświęcenia, a jeśli już – to jest ono bardzo rzadkie, niemal jak cud. Altruizm ma bardzo pragmatyczne znaczenie. U człowieka jego źródłem są biologiczne ograniczenia związane z porodem. Wielkość głowy dziecka, którą kobieta może wydać na świat, wymusza poród w stanie znacznej niedojrzałości i niesamodzielności noworodka. Bez intensywnej i bezinteresownej (czyli altruistycznej) opieki rodzicielskiej żaden człowiek nie byłby w stanie przetrwać.
Wszyscy ludzie są więc produktami altruizmu – niezależnie od tego, czy mieli lepszych, czy gorszych opiekunów. Potrzeba odczuwania i odbierania altruizmu jest od początku wpisana w naszą dziecięcą naturę. Postrzegamy więc altruizm jako dobro i coś naturalnie oczekiwanego. Dopiero w dorosłym życiu większość ludzi styka się z antagonizmem innych oraz bezwzględnością świata, co burzy ich obraz rzeczywistości.
Biologiczne podstawy altruizmu
Opisany powyżej typ altruizmu socjobiologia definiuje jako altruizm krewniaczy – występujący nie tylko u ludzi, ale też u innych gatunków, u których inwestycja rodzicielska w potomstwo wymaga dużych nakładów. Ten altruizm nie kończy się wraz z usamodzielnieniem dziecka, ale często obejmuje wsparcie rodziny przez całe życie. Stąd szczególne traktowanie członków rodziny w relacjach – przykładanie innych miar do oceny, co jest, a co nie jest sprawiedliwe. Oczywiście, jak to w biologii, zdarzają się wyjątki: niekiedy członkowie rodziny stają się zagorzałymi wrogami – zwykle wtedy, gdy w grę wchodzi walka o majątek lub władzę.
Kolejnym podłożem altruizmu jest grupowe zdobywanie zasobów lub wspólna walka z zagrożeniem – ze strony innych grup bądź sił natury. Ludzie wspierają się w ramach własnej grupy przeciwko innej, aby zwiększyć szanse przetrwania. Ten typ altruizmu często łączy się z altruizmem krewniaczym i odwzajemnionym (o którym za chwilę), ponieważ grupy te zazwyczaj składają się z osób spokrewnionych – np. plemion czy narodów.
Drugi typ altruizmu to altruizm odwzajemniony. Polega na tym, że jednostka decyduje się coś dać innym z oczekiwaniem, że w przyszłości otrzyma coś w zamian – czy to bezpośrednio, czy poprzez uznanie, które zapewni jej awans społeczny. Nie chodzi o natychmiastowy zwrot, ale o zysk będący pierwszą lub dalszą pochodną czynu. W religiach ten typ altruizmu bywa opisywany jako inwestycja w życie pozagrobowe – nagroda w Niebie. Być może tak jest, choć nie da się tego ani udowodnić, ani zaprzeczyć. Jeśli ktoś w to wierzy – nie ma w tym nic złego. Przyczynia się przecież do rozwoju jaśniejszej strony ludzkiej egzystencji.
Oszustwo „na altruizm”
U ludzi pojawia się również altruizm pozorowany – forma bezczelnego oszustwa, wykorzystująca naturalną wrażliwość na cierpienie, słabość i krzywdę. Oszuści udają działania charytatywne tylko do momentu, gdy uda im się wyłudzić środki. Później dbają wyłącznie o własne interesy. Niestety, wiele osób prowadzących fundacje czy stowarzyszenia działa w ten sposób. Dla nich to przede wszystkim biznes, dający codzienny dochód – tylko część środków przeznaczają na faktyczne działania pomocowe. Stąd tak wiele wyłudzeń „na chore dziecko”, a tak mało realnych efektów poprawy dobrostanu społecznego.
Na koniec warto zastanowić się, co jeszcze jest altruizmem, a co już naiwnością.
Uniwersalną miarą sensowności altruizmu jest bilans korzyści dla dawcy i biorcy. Jeżeli korzyści biorcy znacznie przewyższają nakłady poniesione przez dawcę, altruizm ma sens. Przykłady? Obudzenie się w środku nocy przez ojca, aby zawieźć dziecko do szpitala i uratować mu zdrowie lub życie – to bez wątpienia altruizm. Ale spełnianie każdego kaprysu dziecka, które wymusza uwagę, to już raczej droga do wychowania zaburzonego narcyza. Podzielenie się kromką chleba z umierającym z głodu – jeśli samemu jest się sytym – to piękny akt altruizmu. Ale jeśli obaj są głodni, to taki gest staje się heroizmem.
Konkluzja:
Altruizm to czyn lub postawa szlachetna, przynosząca dobro – ale wymaga roztropności. Nie wolno mierzyć każdej sytuacji tą samą miarą i bezrefleksyjnie świadczyć dobra. Taka postawa sprzyja nadużyciom, karmiąc zło i budując negatywne wzorce społeczne. W altruizmie – czy tego chcemy, czy nie – zawsze kryje się pierwiastek oczekiwania nagrody. Nie zawsze jednak ją otrzymamy. Rodzice nie zawsze są doceniani przez dzieci, poświęcenie społeczne często bywa niezauważone. Kandydatów do chwały jest wielu, lecz często ich postawy są tylko pozorne.
Dlatego – ostrożnie z altruizmem. Jeśli dajesz – miej z tego wewnętrzną satysfakcję. Niespełnione oczekiwania potrafią boleć. Będąc altruistą, wystawiasz ważną część swojego człowieczeństwa na ryzyko zranienia. Pamiętaj – ludzi myślących inaczej, skrajnie egoistycznie, jest wielu.